Archiwum | Grudzień, 2019

Marzenia się spełniają…

4 Gru

Na początku listopada minął rok, odkąd co mniej więcej cztery tygodnie przemierzam trasę 600 km autostradą A4 do Rzeszowa. Pierwszy pobyt spędziłem w centrum miasta w hotelu Bristol. Z uwagi na zdiagnozowane wtedy nadciśnienie spędziłem wtedy w Rzeszowie 3 tygodnie. Chociaż pierwsze kroplówki były podawane w systemie „podwójnie ślepej próby” (ani ja, ani pielęgniarki nie wiedziały czy dostaję lek czy placebo), to już po pierwszym podaniu zacząłem czuć się lepiej. Rano po przebudzeniu nie odczuwałem już takiego bólu mięśni, a nogi też już nie były takie zesztywniałe i spacer do łazienki nie był taką torturą jak wcześniej. A gdy po sześciu miesiącach zacząłem już dostawać sam lek, to choroba zatrzymała się na dobre.
Przez ten rok ani razu (!) nie musiałem brać Encortonu, nie miałem ani jednego przebłysku (!!). Od roku wypełniam codziennie elektroniczny dzienniczek bólu i jeśli na początku (jeszcze przed pierwszą kroplówką) odczuwałem ból na poziomie 5-6 stopni (na skali 0-10), to aktualnie zaznaczany ból oscyluje w granicach 1-2, czasami maksymalnie 3 stopnie. I chociaż jazda do Rzeszowa jest trochę męcząca, to rezultaty są tego warte.
A na razie mam potwierdzenie, że badanie leku będzie prowadzone przynajmniej do końca 2020 roku, więc mam nadzieję, że nadal będzie tak dobrze.

Po powrocie z Rzeszowa czekała mnie niespodzianka.
Jak pewnie wiecie – miesięcznik Filantrop publikuje moje wpisy z bloga. Pewnego razu podczas rozmowy z redaktorem naczelnym Marcinem Bajerowiczem wpadliśmy na pomysł, aby wydać te blogowe wpisy w formie książki. Dzięki temu moglibyśmy dotrzeć do szerszej publiczności (nie tylko do osób mających dostęp do Internetu). Założyłem zbiórkę na portalu pomocowym, wiele osób wsparło projekt wydania książki.
Udało się także znaleźć drukarnię, która zajęła się składem, a także sponsorów, którzy pomogli w sfinansowaniu druku. A ja przed samym wydaniem przejrzałem jeszcze całość aby sprawdzić czy nie ma błędów w tekście i zrobić ewentualną korektę.
Niestety, z powodu wyjazdu do Rzeszowa na kolejne podanie leku nie miałem możliwości aby przyjechać do Poznania na małą uroczystość z okazji 25-lecia powstania miesięcznika Filantrop. Ale gdy wróciłem do domu, to zadzwonił do mnie redaktor Bajerowicz i zapowiedział się z wizytą. Przyjechał dwa dni później razem z Karoliną – dziennikarką piszącą do Filantropa. Przywieźli mi… dwa kartony moich książek (!).
Książka wyszła wspaniale, okładka bardzo piękna, a z tyłu zdjęcie przystojnego autora. 😉 W środku prawie 250 stron tekstu ze zdjęciami.

I tak oto po raz drugi zostałem autorem książki. Pierwszy raz 11 lat temu gdy także dzięki pomocy Filantropa ukazała się moja biografia. Myślałem, że największą „pamiątką” po mnie będzie moja strona o FOP, ale moje literackie opowieści też są ważne. Szkoda tylko, że wypaliłem się już twórczo, więc trzecia książka raczej nie powstanie. No dobra, przyznam się bez bicia – to nie brak weny twórczej, tylko ordynarne lenistwo. 😀

Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do powstania i wydania mojej książki – dzięki Wam spełniło się jedno z moich marzeń. Bardzo Wam za to dziękuję.
Jednak czasem warto trochę pomarzyć… a nuż się spełni?

77094657_2837295959623123_7663240868983209984_o78770111_2505537489493276_1227122420469465088_o